Malarstwo Szymona Czechowicza, ok. 1750 rok. Dzieło sztuki ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Reprodukcja graficzna Donum Artis w szerokim wyborze oprawy.
Święty Jan Nepomucen (ok. 1350-1393), kapłan i męczennik. Kult Jana z Pomuku (obecnie Nepomuk koło Pragi) jest mocno widoczny na Dolnym Śląsku. Pomniki-nepomuki często ujrzymy nad rzekami, co bezpośrednio związane jest z jego śmiercią poczynioną z ręki antyklerykalnego króla Wacława IV Luksemburczyka. Figura św. Jana Nepomucena stoi więc na Moście Karola IV nad Wełtawą w Pradze, miejscu zbrodni popełnionej na cierpiącym kapłanie.
Szymon Czechowicz. Celujący malarz historyczny, przedmiotów prawie wyłącznie religijnych. Geniusz Baroku. Przyszedł na świat w Krakowie d. 22 sierpnia 1689 r. z rodziców szlachetnego rodu ale ubogich Jana i Kunegundy Czechowiczów. W dziecinnym wieku osierocony, znalazł opiekę w Franciszku Maksymilianie Ossolińskim podskarbim nadw. kor., i jego staraniem otrzymał pierwiastkowe wychowanie. Wkrótce odkryła się w młodzieńcu szczególna skłonność do malarstwa; lecz pod tę porę nie było w Polsce łatwości sposobienia się w sztukach, a do wyjazdu za granicę nie posiadał wcale zasobu. Atoli i w tem znalazł pomoc u dobroczyńcy swego, którego kosztem do Włoch wyprawiony został. Zawdzięczając tę doznaną opiekę, pisał się później na niektórych obrazach „Simon Czechowicz Pol. Pont. Ossol. Pictor Romae”.
W Rzymie jako w siedlisku wzorów i mistrzów, oddał się Czechowicz z całym zapałem nauce zamiłowanej sztuki. Sławny ówczesny malarz Karol Maratti przyjaźnią go swoją zaszczycał, a będąc początkowej jego nauki przewodnikiem, wprowadził go na tę udoskonalenia drogę, po której następnie do wysokiej chwały doszedł. Własnem uczuciem kierowany, potrafił wpatrywaniem się w arcydzieła sztuki, zgłębić onej tajniki, nabyć czyste pojęcie pięknego, i wykształcić smak w sposób który się w dalszych jego tworach tak zaletnie odznacza. Wkrótce zdołał dać dowody niepospolitej zdatności i biegłości, a płody jego pędzla przez akademię Ś. Łukasza kilkakrotnie nagrodami uwieńczone zostały. Lat 30 przemieszkiwał w Rzymie ciągle pracując, ciągle się doskonaląc. Natężona usilność w pracy, przy klimacie gorącym włoskim, tak zwątliły zdrowie jego, iż mu lekarze powrót do ojczyzny doradzili. Rzym więc i Włochy nie bez żalu porzucić musiał.
Za powrotem do Polski, udał się naprzód do rodzinnego miasta Krakowa; lecz nie długo tu zabawiwszy, przeniósł się do Warszawy. Odtąd w ustronnem życiu sztuce swej zupełnie oddany, nader liczne dzieła wykonywał i do wieku podeszłego w pracy nie ustawał. Malował prawie wyłącznie obrazy kościelne i przedmioty treści religijnej. Wybór onych odpowiadał wzniosłemu Czechowicza pojmowaniu sztuki, czystemu wyobrażeniu pięknego, dla których rodzaj ten stawał się najwłaściwszym; zgadzał się on i z uczuciami malarza, z pobożnością w której był ciągle zatopiony, tak dalece iż dla zupełniejszego jej oddania się bezżenne życie prowadzić postanowił, i w niem trwał aż do zgonu. Piękne obrazy tego znakomitego artysty ozdobiły bardzo wiele kościołów w Polsce, Litwie, Ukrainie, a nawet i w Szląsku; wiele ich było i jest w prywatnych domach po kraju. Zdaje się iż musiał i w Wilnie przebywać, kiedy tam prac jego tyle się znajduje; podejmował zaś ich w tem mieście najwięcej dla kościołów xx. Jezuitów. Bawił jakiś czas w podhoreckim zamku u Wacława Rzewuskiego hetmana w. kor. kasztelana krakowskiego, pana sztuki piękne wielce miłującego; wiele też obrazów dla niego wykonał, które w podhoreckim zamku dotąd po zostają. Około r. 1770 sprowadzony do Połocka przez rektora X. Czerniewicza do kollegium akademickiego jezuickiego, dwa lata tamże blizko zamieszkał i mnogie dzieła zdobiące kościół i kollegium wykonał. Na starość został tercyarzem zakonu kapucyńskiego w Warszawie, a dla kościołów kapucyńskich w Koronie wiele pięknych dzieł wykonał. Umarł dnia 21 lipca r. 1775 w późnej starości, licząc 86 rok życia; ciało jego w grobach kościoła kapucyńskiego spoczywa, złożone tamże d. 24 lipca tegoż roku, jak to księga sepultur klasztoru kapucyńskiego świadczy.
Szymon Czechowicz trzyma niezaprzeczenie pierwsze miejsce między malarzami polskimi przeszłych wieków. Twory jego pędzla nacechowane są wielkiem przejęciem się klassycznemi wzorami sztuki. Układ w nich prosty, niewymuszony, lecz zawsze głęboko pomyślony; zasada jedności ściśle zachowana, wszędzie panuje naturalność i prawda. Rysunek jest poprawny; koloryt nie wrzaskliwy, rozważny, oku przyjemny. Ogólne wrażenie zajmujące, miłe, słodyczą, harmonią i wdziękiem serce przenikające. Obok tylu przeważnych zalet, nie jest wszakże Czechowicz bezbłędnym, i zarzucić mu nie raz przychodzi zaniedbanie w draperyach, czasami ciężkich i niezgrabnych. Sztuka krajowa, prócz wzniesienia się w utworach pędzla do stopnia celującego mistrza, zawdzięcza mu inną jeszcze zasługę: bo on pierwszy z Polaków otworzył u siebie formalną szkołę malarstwa, nieznaną do tego czasu na naszej ziemi. Zaopatrzywszy ją znacznym zbiorem wyborowych rycin, sprowadziwszy nie małym nakładem z Rzymu modele i klassycznych posągów odlewy, poświęcał to wszystko bezpłatnie dla usposobienia swych uczniów; a nie przestając na udzielanych naukach, kilku z nich ubogich własnym utrzymywał kosztem. Ta to szkoła rozszerzyła zamiłowanie malarstwa, i stała się przykładem późniejszym w tym względzie przez samego króla sterowanym usiłowaniom. – Czechowicz dożył czasów panowania Stanisława Augusta, pod jego niemal bokiem pracował w Warszawie. Zadziwiąjącą jest rzeczą, iż król sztuk pięknych lubownik i znawca, nie zdawał się oceniać wysoką zdolność malarza. W pośród tylu artystów dla Stanisława Augusta pracujących, nie był używany Czechowicz, nie zaszczycił go ani jeden obstalunek królewski, i ani razu podobno dworskich nie przestąpił progów. Za niedbanie to nie inaczej sobie tłumaczyć można, jak ocenie niem rodzaju ówczesnego w malarstwie smaku, któremu przedmioty światowe i dziejowe milej przypadały, kiedy Czechowicz same tylko kościelne i religijne odrabiał. – W życiu prywatnem odznaczał się Czechowicz wielkiemi cnotami: bogobojny, prawy, dobry, łagodny, dobroczynny.
Szymon Czechowicz jako troskliwy przestrzegacz natury w utworach swych, zwykł był przy rozpoczęciu jakiego obrazu zrysowywać poprzednio na papierze z natury pojedyncze figury i części ciała, a nawet draperye i różne sprzęty, które następnie w obrazy przenosił. Wiele szkiców jego należących spadkiem do Smuglewiczów, poszły do zbiorów lir. Adama Günthera w Dobrowlanach i hr. Tyzenhauza w Postawach. Opisał je starannie Alex. hr. Przezdziecki w Athenaeum z r. 1842. Szkice te całą genialnością artysty nacechowane, wielkiej są wartości dla krajowej sztuki; zebranie onych i ogłoszenie sztychem, jak niemniej upowszechnienie sztychem obrazów samych Czechowicza, byłoby wielce korzystnym nabytkiem dla sztuki, a pięknym pomnikiem dla sławy malarza. Niektórzy piszą Czechowicza „Szymonem z Lipnicy”, lecz pochodzenie to rozumieć należy nie jako malarza samego, ale jego świętego patrona. J. R. Fuessli 1779 fol. wspomina go zowiąc zarówno „Cekowitz”, „Cenowiz” i „Lekowitz”, ztąd bajka o malarzu „Szymonie Lekowiczu”, który jest tymże samym S. Czechowiczem.
Za: „Słownik Malarzów Polskich (tudzież obcych w Polsce osiadłych lub czasowo w niej przebywających)” Edwarda Rastawieckiego, Tom I., Warszawa, nakładem autora w Drukarni S. Orgelbranda Księgarza i Typografa, 1850.